Nie karm dziecka syfem – trzy słowa o dostępie do mediów

by - listopada 11, 2018


Abstrahując w ogóle od tematyki programu i mojej wątpliwej już dziś sympatii do prowadzącego – natrafiłam, bodajże w któryś wtorek, na reklamę Wojewódzkiego, którego gościem była Magdalena Boczarska, a w której zaistniał dialog:
M.B. - Młode dziewczyny pisały do mnie z pytaniem czy muszą kochać chłopaka, z którym przeżywają swój pierwszy raz.

K. W. - Ja Wam powiem – nie musicie! Ani pierwszy, ani drugi, tak do siódmego.

- Ja też im tak mówiłam. 

Pozostawię Wam w domyśle co mi opadło, kiedy to usłyszałam :)


Jednym z „dobrodziejstw” naszych czasów niewątpliwie jest powszechny dostęp do mediów. O czarnych dziurach Internetu mówi się najwięcej, ale zauważam – zapewne nie ja jedyna – że coraz modniejszym staje się zdanie: „nie mam w domu telewizora”. Pomijam, że zazwyczaj jego brak ludzie zapychają szitem z sieci, ale to temat na oddzielny post, którego w tym momencie zupełnie nie planuję popełniać.

Rzecz w tym, że rzucenie takiego hasła w telewizji, w godzinie szczytu, kiedy nastolatkowie wracają ze szkół i poświęcają ten swój obiad na zerkanie kątem oka na to, co leci na plazmie czy innym LCD-ku jest chyba zbyt lekkomyślne w dobie dzisiejszych przekonań, że dzieci chcą być „jak ktoś”, papugują zachowania i szybciej robią niż myślą.

Nie chcę wchodzić tutaj w polemikę odnoszącą się do słuszności (tudzież jej braku) w przytoczonym dialogu. Generalnie chodziło o to, że po ubiegłorocznej roli Wisłockiej Boczarska jest postrzegana jako osoba „posiadająca większą wiedzą”, a co za tym idzie – pewien autorytet w temacie, o którym jeszcze niedawno niewiele się przecież mówiło. Powiedzmy, że tym bardziej dowodzi to mojemu przekonaniu, że dostęp do mediów powinien być kontrolowany. Nie tylko na poziomie dziecko-rodzic, bo również (z czym sama mam problem) na tej ja-ja. 

Zdecydowanie więcej uwagi poświęcamy na przeglądanie różnego rodzaju treści – zdjęć, artykułów, forów czy nic nie wnoszących dyskusji – niżeli na selekcję informacji, które nasz mózg filtruje głównie po to, żeby „się odmóżdżyć”. W efekcie niech pierwszy rzuci kamień ten, który nigdy nie skończył oglądając koty czy inne pandy na yt, czy czytając naprawdę dziwne rzeczy na stronach, o których istnieniu nie miał pojęcia… 

Głównie w kontekście tych „śmieci” mówi się odnośnie Internetu, ale – jak widać i co wcale nie trudno zauważyć – 15 sekundowy spot w telewizji, wyrwanej z kontekstu wypowiedzi trwającej zapewne kilka minut (gdyby i cały program nie był cięty w dziwny sposób) potrafi dać zielone światło nastolatkom, którzy pełni pytań i pozostawieni z nimi sami sobie… posłuchają Pani z Telewizora

Niejednokrotnie już sama sobie obiecywałam zrobić porządek w telefonie (to na nim najwięcej korzystam z Internetu) i postanawiałam większą uwagę zwracać na selekcję treści niżeli na treści same w sobie… i zaledwie kilka dni temu powiedziałam do Kasi, że zbieram miliony pierdół, z których chciałam nie-zgubić tylko jednej rzeczy, aż sama zaczynam się w nich gubić… 

Nie jestem w tym temacie żadną alfą czy omegą, ale apeluję – zwróćcie większą uwagę na to, czym karmicie mózgi i – tym bardziej! – na to, co wpada do wciąż rozwijających się umysłów Waszych pociech!

Przebitki instagrama @zimnekawy - zapraszamy! :)


You May Also Like

0 komentarze