Karmienie piersią - moja historia

by - lutego 05, 2019


Cześć dziewczyny!
Przychodzę dziś do Was z dość kontrowersyjnym tematem, choć kompletnie nie rozumiem dlaczego on takim się stał.. Karmienie piersią. Tak naturalna i piękna rzecz, której może doświadczyć kobieta.
Na wstępie: żadna ze mnie laktoterrorystka. Sama kocham karmić, ale rozumiem mamy, które nie chcą. Dobra, staram się zrozumieć te, które nie chcą "bo nie". Każda mama wie co najlepsze dla swojego malucha i nie mi to oceniać. Nie jestem ani lekarzem, ani wykwalifikowanym doradcą laktacyjnym. Wszystko to co przeczytacie dziś jest z mojej wiedzy, którą nabyłam karmiąc dwie córki przez prawie dwa lata.
Pewnie każda z Was kiedyś się zastanawiała w jaki sposób będzie karmić swojego niemowlaka. Ja od początku wiedziałam, że będę karmić piersią. Nigdy nie miałam z tym żadnego problemu. Może wypiłam to z mlekiem matki? ;D W sumie ja to dopiero długo byłam karmiona! 3,5 roku. :o Trafiłam również pod opiekę wspaniałej położnej, która przedstawiła mi wszystkie zalety karmienia piersią. Między innymi: składniki odżywcze idealnie dobrane, odporność - choć z tą to akurat nic nie wiadomo, mniejsze ryzyko poważnych chorób i wiele innych. Na lalce szkoliłyśmy się jak mam układać dziecko do karmienia. Wiedziałam, że trzeci dzień po narodzinach może być ciężki, bo jak to pięknie nazwała Pani Iwonka "organizm programuje się. Musi wiedzieć ile mleka ma produkować i na kiedy." - inaczej mówiąc nawał, który zresztą odwiedzi nas potem jeszcze kilka razy. Miałam mieć przygotowaną kapustę, cierpliwość i malucha przy cycu. Wiedziałam również od początku, że dieta matki karmiącej nie istnieje, ale super byłoby jakbym odżywiała się jak najlepiej, dla własnego zdrowia przede wszystkim. No to w teorii byłam przygotowana perfekcyjnie...
I wtedy. 30.06.2016 0:15 przychodzi na świat Karolina. Niestety mieliśmy bardzo skomplikowany poród, została mi zabrana zaraz po porodzie a ja musiałam leżeć 5h bez niej. Jak leżałam te 5h tak ciągle powtarzałam "ona jest głodna! Ja muszę jej dać jeść." bo przecież od razu po porodzie leci najważniejsza siara, a co jak mi zniknie?! Nie dostanie jej?! Zawieźli mnie na salę po tych 5h i przywieźli Karole. Pani pielęgniarka dała mi ją mówiąc "daj jej jeść, bo przecież głodomor nie przestaje krzyczeć" i sobie poszła.. A ja cała obolała ułożyłam się jakoś koło niej i  z łzami w oczach dałam jej pierś. Totalnie przerażona czy się uda, dlaczego ta baba sobie poszła i mi nie pomaga?! Miałam tyle myśli w głowie.. Ale Karola złapała i już nie puściła. Nie mieliśmy żadnych problemów, a ja pokochałam ten stan. Uczucie bliskości, którego nie da się opisać. Nawału nie dostałam, sutki obolałe były, ale szybko krem sobie z nimi poradził. Pierwszy miesiąc nie należał do łatwych pod jednym względem.. Karola wisiała na cycku cały czas. Ja nie mogłam odejść na chwilę, by nie było krzyku. Smoczek? Pf, a po co komu. Chociaż nie żałujemy tego, że nasze dziewczyny wychowały się bez nich. To czasem, by się przydał. Butelek również żadnych nie akceptowała do 6 miesiąca. W sumie do 9 miesiąca karmiłyśmy się bez żadnych problemów i wcale nie planowałam skończyć tego szybciej. Niestety okazało się, że druga ciąża jest zagrożona a karmienie powoduje przedwczesne skurcze. Walczyłam 2 tygodnie, by nie odstawić małej, bo przecież można karmić w ciąży i w tandemie. Ale nie dane było mi to, a zdrowie maleństwa było na 1 miejscu. Decyzja zapadła po powrocie  ze szpitala. Butelki 3 kupione, mleko też. Oczywiście przeszukałam internet, które jest najlepsze i najbardziej zbliżone do mleka matki. Padło na Hipp Bio Combiotik. Mąż miał wolne wtedy, ja się zamknęłam w drugim pokoju. Trochę krzyku i mała pije jak gdyby nic. A ja płaczę w drugim pokoju. Hormony robiły naprawdę swoje. Byłam smutna, że muszę to skończyć, że zabieram jej TO ze względu na drugie dziecko. Oj, co się działo wtedy w mojej głowie... A piersi. Miałam dwie chodzące bomby na swojej klatce piersiowej. Pomogły mi liście kapusty, bo w żadnej aptece panie nie chciały sprzedać szałwii do picia. I tak skończyła się ta piękna historia mlekiem pisana z Karoliną.
27.11.2017 20:15 przychodzi na świat Karina, po jeszcze trudniejszym porodzie. Na szczęście świetna położna daje mi małą do przytulenia i do piersi. Wtedy nawet nie wiedziałam, że ona wcale jej nie złapała.. Ale cieszyłam się wspaniałą chwilą. Trafiam na salę po 7h, po wybudzeniu z narkozy i zbytnio nie wiem co się dzieje. Dostałam zakaz ruszania się do rana. Oczywiście panie dały mi małą i poszły sobie.. A ja pewna, że teraz też pójdzie dobrze szybko zderzam się z rzeczywistością. Karina nie umie złapać piersi, płaczę, męczy się. Walczyłam trochę sama. Przyszły pielęgniarka starszej daty, która złapała mojego cycka sprawdziła czy coś leci i wepchała go w usta małej. Trochę się jeszcze pomęczyłyśmy, ale w końcu się udało. 2 noc w szpitalu. Karina cały czas płaczę. Zero pomocy, aż nagle pojawia się ta sama starsza pielęgniarka, która mnie opieprza, że nie umiem zająć się dzieckiem i budzi ono inne dzieci. Zauważa u mnie pudełko ptasiego mleczka... Żebyście Wy słyszały tą litanie, która wtedy usłyszałam. Przecież matka karmiąca je tylko bułkę z szynka i wodę! Co ja sobie myślałam! Ech.. A rano chodzi ordynator i pyta czy jem wszystko i wiem, że nie ma diety matki karmiącej? Rozumiecie tą hipokryzje. Jak dobrze, że wtedy posiadałam tą wiedzę, której na pewno nie miałam przy Karoli. Tu odsyłam Was głównie do Mamy lekarz, której jestem wielką fanką. Jej blog - www.mamalekarz.pl
U Kari oczywiście przyszedł okropny nawał w 4 dniu. Krzysiek biegł po laktator. Nie obyło się bez gorączki i okropnego bólu, ale wiedziałam, że to minie. To tylko jeden dzień. Wszystko było nieźle. Kari spała i jadła. Cycek służył jej tylko do jedzenia i miała go gdzieś. Zupełnie inaczej niż Karola.. Aż do 7 tygodnia życia. Kolki. Znacie to określenie pewnie bardzo dobrze. My wcześniej nie znaliśmy, ale poznaliśmy aż za dobrze. Codziennie od 23:00 do 3:00 do 20 tygodnia życia. Uwierzcie, że to był najgorszy okres w naszym życiu. Płakaliśmy z nią. Ja się nabawiłam babe blues. A wszyscy dookoła próbowali mi wmówić, że to moja winna. Krzysiek upewniał się u położnej czy ja na pewno mogę jeść wszystko. Bardzo trudny był to czas.. Ale na szczęście minął. A mała jak jadła z piersi tak jadła. Rozszerzanie diety szło w jej przypadku bardzo opornie. Nie widziałam kompletnie nadziei na to, że odstawiamy się po roczku jak sobie założyłam wcześniej. Dziś Karina ma 14 miesięcy. Ja piszę Wam post z wielką bombom w postaci cycka pełnego mleka, bo w piątek oficjalnie się odstawiliśmy. ;)
Ja się przy karmieniu z Kariną nabawiłam 3 zapaleń piersi. Mogę Wam powiedzieć, że w niektórych momentach czułam się jakbym znów rodziła. Ból jest okropny, ponad 39 stopni gorączki, drgawki i strach by się ropa nie wdała. Za 1 razem poradziłam sobie z pomocą rozbitych liści kapusty. Oraz masaży zimną i ciepła wodą na zmianę. 2 raz był już bardziej skomplikowany, nie mogliśmy zbić mi gorączki paracetamolem, masaże i kapusta nie pomagała. Lekarz, dostałam antybiotyk. Pamiętam jak lekarz śmiał się, że jestem dziś 4, że chyba upały nam doskwierają. I 3 nawał, który był w czwartek, zaraz po tym jak Kari nagle sama z siebie nie ruszyła piersi przez cały dzień i w ten sposób ja dostałam znak, że kończymy tą historię mleczną. Był to najgorszy nawał, gdzie rodzice przyjechali mi szybko pomoc. Na szczęście udało się bez antybiotyku. Aktualnie nadal mam pierś pełną mleka, ale to dlatego, że do organizmu dopiero dociera informacja o skończonej laktacji przez nas. Samo mleko w piersiach może utrzymywać się do 2 lat od odstawienia.
Jak widzicie nasza przygoda nie była usłana różami. Karmienie piersią jest trudne, bolesne i wymaga wielkiego poświęcenia, ale warto. Daje taką więź jakiej żadne inne doświadczenie życiowe. Ja kocham ten stan i już za nim tęsknię.

Kończąc dopiszę Wam produkty, które w tym czasie miałam okazję przetestować.
- poduszka od SmartMama dla mnie hit, mała zgrabna, piękna
- poduszek typowych rogali osobiście nie polecam
- krem bepanthen baby
- Avent Laktator Natural - rozwalił nam się po 3 użyciu - za to butelki dołączone super!
- mleko Hipp Bio Combiotik - najbardziej zbliżone do mleka matki
- butelki: Twistshake, Herobity, Lovli, Avent
- kapusta 

You May Also Like

10 komentarze

  1. Ja "karmilam" jedynie przez 2 tygodnie. Po cesarskim cięciu nie pojawiło się u mnie mleko od razu, więc w szpitalu chciałam dokarmiać troszkę mm. Niestety trafiłam na potwory, nie położne ani pielęgniarki, nie pozwalały mi podawać mieszanki, a ja głupia za mało się stawiałam. Moja córeczka była ciągle głodna, bo mleka nie było, więc wisiała mi na piersi praktycznie bez przerwy. Wtedy nie płakała. A ja nabawilam się takiego zapalenia, że po powrocie do domu jeszcze z tydzień próbowałam, dokarmiajac mm, ale ból był już nie do zniesienia, więc pozostało mi tylko zatrzymać laktację, która akurat się rozpoczęła... Lekarz przepisami lek i tak to się skończyło. Naplakalam się wiele dni i wpadłam w deprechę, że jestem najgorszą matką na ziemi. Teraz wiem, że gdybym dokarmialam, laktację spokojnie by przyszła, bo po cc często się pojawia nieco później. Teraz moja córka ma pół roczku, wcina z butli i ma ogromny apetyt. Ale smutek po szpitalu pozostał. Na szczęście mam cudowną córeczkę a karmię ja butla tylko ja, mąż tak zdecydował bym nie była smutna❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, jako nie-matki, kwestia karmienia jest ważna o tyle, żeby to robić, żeby dziecko nie było głodne. Czytam i słucham argumentów przemawiających za kp - zdrowie, bliskość, budowanie więzi... Pierwsze mogę zrozumieć, drugie i trzecie uważam za bzdurę. Jak się kocha dziecko to ta więź się tworzy niezależnie od tego, czym, jak i jak często się karmi. Macie wielką szansę na zbudowanie pięknej relacji, bliskiej i wyjątkowej, bez karmienia piersią.
      Niemniej jednak kwestia opieki w szpitalu jest kluczowa w tym momencie i przykro mi, że trafiłaś na potwory...
      Trzymam kciuki za Wasz kontakt i życzę wszystkiego najlepszego!

      D.

      Usuń
  2. Mimo, że nie jest to łatwy czas, ale i tak uważam że wyjątkowy. Ta bliskość mamy i maluszka, nie do zastąpienia. Potem można przechodzić na takie mleko modyfikowane. A co to dokładnie jest to na https://humana-baby.pl/blog/co-to-jest-mleko-modyfikowane/ wszystkiego co ważne się dowiecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie przeczytać sobie o takich doświadczeniach, bo właśnie mnie to za kilka miesięcy czeka. Zastanawiam się też czy laktator warto kupować przed porodem, czy już po, aby sprawdzić, jak to będzie? Laktator sprawdzałam na stronie https://www.lansinoh.pl/ więc może słyszałaś o nim jakieś opinie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba też wiedzieć to jak się odżywiać jeśli karmi się piersią. NA stronie https://humana-baby.pl/blog/dieta-matki-karmiacej-co-musisz-wiedziec-czas-obalic-mity/ można znaleźć mity, w które wiele osób wierzy. Polecam sobie poczytać

    OdpowiedzUsuń
  5. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem bardzo zadowolona z faktu, że udało mi się karmić piersią i trwało to trochę czasu. Muszę przyznać, iż po przeczytaniu https://whisbear.com/pl/blog/7-pytan-ktore-zadaje-sobie-kazda-mama-karmiaca-piersia/ ja również zrozumiałam wiele kwestii dotyczących karmienia piersią.

    OdpowiedzUsuń