Kosz Mojżesza - gadżety rodzica.

by - stycznia 25, 2018

Cześć dziewczyny!
Zimna kawa obok, dzieci śpią to chyba idealny moment by napisać coś dla Was. Jest to pierwszy mój post, dlatego chciałabym się przywitać. Mam na imię Kasia, inaczej matka polka dwóch córek rok po roku. Oraz napisać o gadżecie, który przyda się przyszłym mamom, a sama korzystam od 7 tygodni 

Kosz Mojżesza, bo o nim będę dziś pisać to wiklinowy kosz zastępujący łóżeczko niemowlęce przez pierwsze trzy miesiące życia dziecka. Powiem Wam szczerze, że nie miałam pojęcia o jego istnieniu przy pierwszej córce. Pierwsze zakupy, gdy kompletowaliśmy wyprawkę zaczęłam od standardowego łóżeczka 120x60. Oczywiście, marzyła mi się kołyska, ale starsze doświadczone mamy szybko wybiły mi ten pomysł z głowy, więc i ja odpuściłam temat. Natomiast przy drugiej córce i nieustawnych 38m2, w których mieszkamy pojawił się od razu problem. Gdzie wystawimy drugie łóżeczko? Na pierwszej wizycie u położnej od razu wystrzeliłam z pytaniem co mam zrobić. Jakie kupić? Ale przecież Karola jeszcze jest za mała na duże łóżko.. Położna spojrzała na mnie i spokojnym głosem powiedziała „poszukaj kosza Mojżesza”. Patrzę się i myślę jakiego znów kosza, ale dobra poszukam. Zaczęłam więc oglądać. Tak, to prawda ceny są z kosmosu. Wahają się między 200 zł a nawet 1000 zł. Setki różnych firm. I te bardziej znane i mniej. Z wikliny, plastiku a nawet specjalnej gumy. Ja się zdecydowałam na model z wikliny na białym stelażu z płozami. Mam do niego również zestaw pościeli oraz baldachim, z którego aktualnie nie korzystam. 


Dlaczego kosze są takie świetne?
Po pierwsze są malutkie, a co za tym idzie maluch nadal ma ciasno i myśli że jest w brzuszku mamy. Zupełnie inaczej niż jak śpi w szerokim na 60 cm łóżeczku.
Po drugie i chyba najważniejsze jest niski. Ma niecały metr wysokości – dokładnie to stojak na którym się znajduje. Ja mam akurat świetną wersję na płozach. Co w tym takiego świetnego? Dostawiamy do naszego łóżka i w nocy nie latamy między jednym łóżkiem a drugim. Jedynie wyciągamy nasze ręce i sięgamy po malucha z kosza. Mamy, które karmią swoje maluchy po 6 razy w nocy i częściej doskonale wiedzą o czym pisze. Ja z tego jestem najbardziej zadowolona. Pamiętam jak rok temu po miesiącu takiego wstawania i biegania do łóżeczka podałam się i Karolina spała z nami w łóżku.
Po trzecie mówi się, że dzięki koszom Mojżesza, a dokładnie dzięki temu, że jest z wikliny i przepuszcza powietrze zmniejsza ryzyko wystąpienia śmierci łóżeczkowej.
Po czwarte jest mobilny, w którym pomieszczeniu w domu nie jesteś może być z Tobą.
Po piąte dziecko go nie zniszczy i możesz łatwo odsprzedać nie tracąc na tym zbyt wiele. 

                           


Minusy? Na pewno cena. Oraz fakt, że posłuży nam maksymalnie do 4 miesiąca życia.

Ja osobiście polecam go każdej przyszłej mamie. Niekoniecznie kupno nowego, bo naprawdę można znaleźć perełki w idealnym stanie. U nas świetnie sprawdza się jako kołyska. Starsza siostra od razu podbiega do niego jak Karina zaczyna płakać i  buja ją.

Czy Wy miałyście kosz Mojżesza? A może jak ja nie wiedzieliście o jego istnieniu? Podzielcie się z nami swoją opinią. 

You May Also Like

0 komentarze