Czy
te moje koleżanki, które zostały mamami w wieku lat 19/20 były w dobrym
momencie swojego życia, tuż po szkole średniej, jeszcze przed studiami,
przed możliwością szukania pracy? Czy może lepiej gdzieś na studiach,
po licencjacie, gdzieś w okolicy magistra? Czy lepiej będzie zaczekać do
momentu podjęcia pracy, by po studiach "odbić się od dna" finansowego i
mieć czas na to, by doprowadzić sytuację finansową do momentu, kiedy
mamy możliwości przyjąć nowego członka rodziny pod swój dach? A może
lepiej będzie poczekać kilka lat, by móc wpisać w cv jakiś dłuższy
przebieg rozwoju zawodowego, który pomoże nam znaleźć pracę po urlopie
macierzyńskim? 20, 30, 40 lat, który moment jest dobry? I czy taki w ogóle istnieje?
Zapytałam o to kilka kobiet, które zostały mamami w różnym wieku.
G., mama czterolatki urodzonej pół roku po liceum,
mówi mi, że ma problem ze znalezieniem pracy, bo rodzice jej i jej
partnera wciąż są czynni zawodowo i nie mają możliwości jej pomóc,
opiekunka jest za droga, żyją z jednej pensji, którą przynosi do domu
ojciec dziewczynki. Żyją - u rodziców, na zmianę z pomieszkiwaniem u jej
babci. Bo życie jest za drogie, finansowo trochę ich przerosło. Patrzę
na nią, zakochaną w swojej córce po uszy. Czy żałuje? Oczywiście, że nie. Czy drugi raz podjęłaby tę decyzję świadomie jeszcze przed ukończeniem szkoły? Na pewno nie.
Kasia, mama 3 letnie Diabełka z aureolką, której bliżej już do 40 niż 30
odkąd jawnie zaczęła mówić o tym, że urodziła za późno przyznała, że z
mężem już dawno przestali się starać... i nagle na teście pojawiły się
dwie kreski. Nie ma już tyle siły, ile miała piętnaście lat temu i
pewnie trochę mniej cierpliwości. Trochę mniej pomysłów na co rusz nową
zabawę... ale dużo więcej świadomości rodzicielstwa i dojrzałej
miłości, jaką obdarzyła swoje dziecko na lata przed tym, zanim się ono
pojawiło.
I On, lat 51, ojciec dwóch synów w wieku 7 i 3 lata, który siły ma dużo... bo mieć musi.
Wierzcie mi lub nie, ale patrzę na jego stosunek od dzieci od 6,5 roku,
a właściwie - świadoma tego co widzę - od co najmniej piętnastu lat... i
każdemu dziecku życzę ojca, który będzie mu tak oddany. Mimo długich
godzin pracy w tygodniu, tysiąca obowiązków w weekendy, braku siły... ma
ogrom cierpliwości dla miliona dziennie pytań po co i dlaczego, dla tłumaczenia po stokroć jak coś działa, jak to się stało i dlaczego nie można zrobić tego inaczej. Jest zmęczony, bywa wyczerpany, ale na odpoczynek przy ruchliwej dwójce nie ma czasu. A kiedy tę chwilę znajdzie... "czuję, że jestem za stary", dlatego nie odpoczywa za często.
Żadna
z tych osób nie jest złym rodzicem, żadna z nich nie "wpadła", żadna
nigdy nie powiedziała, że żałuje świadomie podjętej decyzji o
powiększeniu rodziny. Tak naprawdę, w momencie kiedy zostali rodzicami, dzieliło ich wszystko. Wiek to najmniej ważna z tych rzeczy, bo chodzi o nic innego jak o świadomość swojego życia i jego umiejscowienie.
Czy jest dobry czas na dzieci?
Myślę, że tak.
Niezależnie od wieku czas na dzieci przychodzi w momencie, kiedy
patrząc na cudze dziecko możesz się w nim zupełnie nie zakochać, ale
robiąc rachunek sumienia i myśląc o tym jaka sama jesteś, jaki jest Twój
partner pomyślisz: jestem szczęśliwa, chcę tym szczęściem obdarzyć
Małego Człowieka i choć świat czasem rzuca mi kłody pod nogi i myślę, że
nie dam rady stawić mu czoła - chcę tej Cząstce Siebie pokazać każdą z
pięknych rzeczy, jaką mam możliwość dostrzegać na co dzień.
Decyzja o dziecku jest najważniejszą, jaką podejmiesz i powinna być świadoma. Podjęta
z miłości - do siebie, do tego Stworzenia, które chcesz wydać na świat,
a nie z egoizmu i potrzeby bycia kochaną czy, co gorsza, "posiadania
kogoś do kochania".
Myślę, że jest dobry czas na dzieci. Do każdego człowieka przychodzi po prostu w innym etapie jego życia.
Lub nie przychodzi, z bardzo wielu powodów, którymi mogłabym podzielić się, na wielu innych przykładach, w osobnym wpisie.
Generalnie chodzi mi o to, że dobry czas na dziecko jest wtedy, kiedy czujesz w sobie, że jesteś na nie gotowa. A
nie dlatego, że ludzie zadają pytania, że partner naciska, że "już
czas", że masz mieszkanie, pracę, możliwość powrotu do niej po
macierzyńskim... Nie dlatego, że "coś". Dlatego, że tak.
0 komentarze