Pielęgnacja stóp po zimie - maska złuszczająca L'biotica

by - kwietnia 20, 2018


Hej hej!

Postanowiłam poświęcić dzisiaj chwilę na rozmowę o pielęgnacji. Jakiś czas temu pisałam o twarzy, myślę nad postem dotyczącym paznokci, a dziś przychodzę z tym elementem naszego ciała, który jest trochę tematem tabu, czymś, o czym nie mówimy za często i o czym nie myślimy na co dzień. Przynajmniej w większości. A o czym mowa? O stopach. 

Jako że ja sama osobiście naprawdę ich nie lubię, oszczędzę Wam zdjęć przed/po, a opowiem o pielęgnacji na co dzień i pewnym produkcie, który zresztą polecił mnie nie kto inny, a Kasia, bodajże dwa lata temu, a do którego postanowiłam wrócić na początku kwietnia – wiosna i te sprawy ;)
 
A mowa tutaj o złuszczającej masce peelingującej firmy L’biotica. Stosowałam po drodze dwie inne, ale jako że nieszczególnie byłam zadowolona z efektów – wracam do tej i to o niej będę dziś opowiadać.

Zgodnie z opisem na opakowaniu:

Profesjonalny zabieg do samodzielnego wykonania w domu. 


Maska na bazie aktywnych kwasów roślinnych skutecznie usuwa martwy naskórek, odciski oraz wszelkie zgrubienia i zrogowacenia skóry stóp. 

Oprócz działania złuszczającego maseczka pielęgnuje i regeneruje skórę stóp, dzięki zawartości mocznika, ekstraktu z owoców papai oraz cytryny. Wyciąg z rumianku delikatnie koi świeżo złuszczoną i odnowioną skórę. Po kuracji złuszczającej stopy są idealnie gładkie, miękkie i delikatne. 

Myślę, że najprostszą formą recenzji produktów kosmetycznych (zwłaszcza tych pielęgnacyjnych) jest konfrontacja obietnic producenta z faktycznie osiągniętym po zastosowaniu efektem. Więc – po kolei. 

Maskę można dostać w drogeriach (na pewno Hebe, w Rossmannie niestety jej nie znalazłam) i aptekach w cenie regularnej około 20 zł, a jako że wielkimi krokami zbliża się lato – można znaleźć w promocji niemal 50%. W opakowaniu znajdujemy szczelnie zamkniętą torebkę z gotowym do nałożenia na stopy produktem. Rozcinamy torebkę, nacinamy skarpetki w wyznaczonym do tego miejscu, nakładamy na stopy i – co zaleca producent, a ja zdecydowanie potwierdzam – na wierzch nakładamy bawełniane skarpetki. Polecam zawczasu zaopatrzyć się w kawę, książkę czy dwa odcinki serialu i pusty pęcherz, bo chodzenie z tym na stopach jest naprawdę niekomfortowe. :)


Generalnie uczucie po nałożeniu jest dość nieprzyjemne – mokre, szeleszczące i… szczypiące. Ale czego się nie robi, by być piękną. Skoro znosimy depilację brazylijską to i skarpetki złuszczające nie powinny być straszne. Po półtorej godziny niemal bezczynnego siedzenia zdejmujemy skarpetki (polecam robić to nad wanną/prysznicem), zmywamy pozostałości produktu i cieszymy się „wymoczoną” skórą. Pierwsze efekty złuszczania widać po około 4-5 dniach. 

Skóra oczywiście będzie się złuszczać w zależności od ilości martwego naskórka, może to potrwać dwa dni, a może tydzień. Pamiętam, że przy pierwszym użyciu obawiałam się, że ta „wymiana” niemal całej skóry sprawi, że moje stopy będą bardziej wrażliwie i narażone na ewentualne otarcia, ale nic takiego się nie stało. Są po prostu gładkie, nawilżone i delikatne niczym u niemowlaka. 

Ważna wskazówka!

Nie polecam wykonywać tego zabiegu na tydzień czy dwa przed imprezą czy urlopem. Dajcie stopom 3-4 tygodnie, aby zeszło wszystko, co ma zejść i byście później nie musieli się martwić. Jeśli wykonacie zabieg miesiąc przed, a stan stóp będzie zadowalający po tygodniu – efekt z pewnością utrzyma się do „godziny zero” :)
 
A no właśnie, ile się utrzymuje? Osobiście nie widzę sensu wykonywania zabiegu częściej niż dwa razy do roku, a i ten drugi po sezonie letnim można sobie odpuścić i stosować po prostu „mechaniczne” złuszczanie w postaci peelingów czy tarek, a także nawilżenie w postaci choćby masek tej samej firmy. Lub najzwyklejszego kremu z dużą zawartością mocznika. Sama go jednak nie stosuję, dlatego nie jestem w stanie polecić Wam niczego wartego uwagi. Z doświadczenia wiem jednak, że i Garnier do rąk będzie fajny na co dzień :)

Stosujecie tę maskę? A może jesteście ciekawi jej działania? 


You May Also Like

0 komentarze