facebook google instagram
Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Home
  • baby
  • BOOKS / MOVIES
  • Beauty / Fashion
  • Life Style
  • About
  • Contact
  • COOPERATION

Zimne kawy. Tworzone z myślą o kobietach.

Cześć dziewczyny!
Tak, dziś do Was. Cywilizacja ruszyła pełną parą i myślę, że ciężko znaleźć teraz osobę, która nie korzysta ze smartphona. A te małe urządzenie od dawna nie służą nam tylko do dzwonienia czy pisania smsów. Mamy po instalowane mnóstwo aplikacji na nich, które przydają nam się bardziej lub mniej. Dziś napiszę Wam moją opinie o jednej z nich, która przyda się każdej kobiecie. Przynajmniej raz w miesiącu do niej zajrzycie.  

Kalendarz Miesiączka Flo i Kalkulator Dni Płodnych - Kalendarz owulacji Flo Śledzenie Okresu i Owulacji to w 100% darmowa aplikacja w języku polskim dla kobiet. Dziennik Flo to mądry i prosty sposób monitorowania cyklu menstruacyjnego.
Tyle tytułem wstępu. Sama korzystam z niej... z dobre 5 lat. Aplikacja nie wyliczy Wam dokładnie dni płodnych ani okresu, ale wprowadzanie wszystkich danych na pewno w tym pomoże. Ja z własnego doświadczenia wiem, że mnie nie zawodzi. Okres zawsze mam w dniu, kiedy mi wylicza. Mimo, że moja miesiączka po drugiej ciąży nie należy do regularnej. A co do ciąży to tu w sumie też się nie myliła. Za każdym razem wyliczyła idealnie dzień porodu oraz zapłodnienia. 
,,Flo fem pozwala śledzić miesiączkę i dni płodne. Wbudowany kalkulator cyklu, kalkulator owulacji oraz kalkulator ciąży pozwalają w dokładny sposób przewidywać daty menstruacji, kiedy przypada owulacja oraz dni płodne. To pierwsza taka aplikacja dla kobiet w języku polskim, która wykorzystuje sztuczną inteligencję (AI). Wszystkie kobiety mogą polegać na tej aplikacji, nawet te, które mają nieregularne cykle. Wpisuj daty okresu w praktyczny kalendarz menstruacji, ustaw przypomnienia dotyczące cyklu menstruacyjnego, zapisuj informacje o nastroju oraz objawy PMS. Wykorzystaj kalkulator płodności i daty porodu, śledź przebieg ciąży i miej pełną kontrolę nad swoim zdrowiem"



Ponadto Flo wyróżnia się tym, że ma bardziej rozbudowane objawy dnia codziennego niż inne tego typu aplikacje. Między innymi dlatego się na nią zdecydowałam. Uwielbiam jej dodatkową funkcje przypominania o wypiciu 2l wody dziennie. Mam spory problem z piciem wody, a dzięki niej udaje mi się coraz częściej wypić 2 litry dziennie. 
W aplikacji można również zaznaczyć kilka opcji stosunku (zabezpieczenie, masturbacja, wyższy popęd, etc), nasz nastrój (wesoła, smutna, wahania nastroju, etc), objawy jakie towarzyszyły nam danego dnia (skurcze, bóle pleców, bóle głowy), ponadto jest zakładka o wydzielinach z pochwy. A może podróżowałyśmy czy też spożywałyśmy alkohol? Wszystko to możemy zaznaczyć każdego dnia. Tak rozbudowanych zakładek nie widziałam w żadnej innej aplikacji. Oczywiście przypomnienia, które możemy dowolnie edytować. 
Największym plusem jest wygląd i bardzo intuicyjne poruszanie się po aplikacji. Aplikacja nie zajmuje dużo miejsca w pamięci (41M). Ponadto wszystko jest przypisane pod nasze konto założone przez e-maila. To chyba plus nr 1, bo gdy zmienimy telefon wszystkie dane pojawią się po zalogowaniu na nasze konto w nowym urządzeniu. 
A Wy z jakich aplikacji korzystacie? 


lipca 25, 2018 13 komentarze

Czy w ogóle istnieje dobry czas na dziecko?

Czy te moje koleżanki, które zostały mamami w wieku lat 19/20 były w dobrym momencie swojego życia, tuż po szkole średniej, jeszcze przed studiami, przed możliwością szukania pracy? Czy może lepiej gdzieś na studiach, po licencjacie, gdzieś w okolicy magistra? Czy lepiej będzie zaczekać do momentu podjęcia pracy, by po studiach "odbić się od dna" finansowego i mieć czas na to, by doprowadzić sytuację finansową do momentu, kiedy mamy możliwości przyjąć nowego członka rodziny pod swój dach? A może lepiej będzie poczekać kilka lat, by móc wpisać w cv jakiś dłuższy przebieg rozwoju zawodowego, który pomoże nam znaleźć pracę po urlopie macierzyńskim? 20, 30, 40 lat, który moment jest dobry? I czy taki w ogóle istnieje?

Zapytałam o to kilka kobiet, które zostały mamami w różnym wieku.

G., mama czterolatki urodzonej pół roku po liceum, mówi mi, że ma problem ze znalezieniem pracy, bo rodzice jej i jej partnera wciąż są czynni zawodowo i nie mają możliwości jej pomóc, opiekunka jest za droga, żyją z jednej pensji, którą przynosi do domu ojciec dziewczynki. Żyją - u rodziców, na zmianę z pomieszkiwaniem u jej babci. Bo życie jest za drogie, finansowo trochę ich przerosło. Patrzę na nią, zakochaną w swojej córce po uszy. Czy żałuje? Oczywiście, że nie. Czy drugi raz podjęłaby tę decyzję świadomie jeszcze przed ukończeniem szkoły? Na pewno nie.

Kasia, mama 3 letnie Diabełka z aureolką, której bliżej już do 40 niż 30 odkąd jawnie zaczęła mówić o tym, że urodziła za późno przyznała, że z mężem już dawno przestali się starać... i nagle na teście pojawiły się dwie kreski. Nie ma już tyle siły, ile miała piętnaście lat temu i pewnie trochę mniej cierpliwości. Trochę mniej pomysłów na co rusz nową zabawę... ale dużo więcej świadomości rodzicielstwa i dojrzałej miłości, jaką obdarzyła swoje dziecko na lata przed tym, zanim się ono pojawiło. 

I On, lat 51, ojciec dwóch synów w wieku 7 i 3 lata, który siły ma dużo... bo mieć musi. Wierzcie mi lub nie, ale patrzę na jego stosunek od dzieci od 6,5 roku, a właściwie - świadoma tego co widzę - od co najmniej piętnastu lat... i każdemu dziecku życzę ojca, który będzie mu tak oddany. Mimo długich godzin pracy w tygodniu, tysiąca obowiązków w weekendy, braku siły... ma ogrom cierpliwości dla miliona dziennie pytań po co i dlaczego, dla tłumaczenia po stokroć jak coś działa, jak to się stało i dlaczego nie można zrobić tego inaczej. Jest zmęczony, bywa wyczerpany, ale na odpoczynek przy ruchliwej dwójce nie ma czasu. A kiedy tę chwilę znajdzie... "czuję, że jestem za stary", dlatego nie odpoczywa za często.


Żadna z tych osób nie jest złym rodzicem, żadna z nich nie "wpadła", żadna nigdy nie powiedziała, że żałuje świadomie podjętej decyzji o powiększeniu rodziny. Tak naprawdę, w momencie kiedy zostali rodzicami, dzieliło ich wszystko. Wiek to najmniej ważna z tych rzeczy, bo chodzi o nic innego jak o świadomość swojego życia i jego umiejscowienie.

Czy jest dobry czas na dzieci? 

Myślę, że tak. Niezależnie od wieku czas na dzieci przychodzi w momencie, kiedy patrząc na cudze dziecko możesz się w nim zupełnie nie zakochać, ale robiąc rachunek sumienia i myśląc o tym jaka sama jesteś, jaki jest Twój partner pomyślisz: jestem szczęśliwa, chcę tym szczęściem obdarzyć Małego Człowieka i choć świat czasem rzuca mi kłody pod nogi i myślę, że nie dam rady stawić mu czoła - chcę tej Cząstce Siebie pokazać każdą z pięknych rzeczy, jaką mam możliwość dostrzegać na co dzień. 

Decyzja o dziecku jest najważniejszą, jaką podejmiesz i powinna być świadoma. Podjęta z miłości - do siebie, do tego Stworzenia, które chcesz wydać na świat, a nie z egoizmu i potrzeby bycia kochaną czy, co gorsza, "posiadania kogoś do kochania".

Myślę, że jest dobry czas na dzieci. Do każdego człowieka przychodzi po prostu w innym etapie jego życia. 

Lub nie przychodzi, z bardzo wielu powodów, którymi mogłabym podzielić się, na wielu innych przykładach, w osobnym wpisie.

Generalnie chodzi mi o to, że dobry czas na dziecko jest  wtedy, kiedy czujesz w sobie, że jesteś na nie gotowa. A nie dlatego, że ludzie zadają pytania, że partner naciska, że "już czas", że masz mieszkanie, pracę, możliwość powrotu do niej po macierzyńskim... Nie dlatego, że "coś". Dlatego, że tak.  
lipca 20, 2018 No komentarze
Hej wszystkim!
Dziś temat urodowy o którym sama musiałam pogłębić wiedzę, bo wiecie czy też nie, ale całe życie byłam blada jak ściana. Wiem, że wygląda to źle a przede wszystkim niezdrowo, więc postanowiłam w tym roku trochę się odpalić, a co! Co za tym idzie szukałam produktów, które pomogą mi utrzymać tą opaleniznę jak najdłużej. Jestem ciekawa czy znacie, a może testowaliście? Macie swoje nr 1? Piszcie mi tu szybko!
Sprawa niby jest prosta: nawilżanie, nawilżanie i jeszcze raz nawilżanie. Zdrowa, elastyczna, miękka skóra to gwarancja tego, że opalenizna pozostanie na dłużej.

masło kakaowe
Nawilża, ale co ważne bardzo subtelnie poprawia i wyrównuje koloryt skóry. Zapobiega też utracie wilgoci skóry w czasie opalania. Idealny na lato i pierwsze tygodnie jesieni.

Bielenda drogocenny olejek 3 w 1, cena ok. 20 zł
Idealny w podróży, bo można go stosować na ciało, twarz i włosy. Nawilża i regeneruje skórę zmęczoną promieniami słonecznymi. Chociaż ten olejek jest o wiele mniej tłusty od innych to pięknie się wchłania, zostawiając jednak świeży połysk, który na opalonej skórze wygląda pięknie!

Bielenda dwufazowy złoty eliksir, cena ok. 25 zł
Nie tylko pięknie nawilża skórę, ale też nadaje skórze złoty, drobinkowy połysk. Dzięki temu wspaniale podkreśla nawet delikatną opaleniznę. A nawet jeśli nie macie na sobie nawet grama koloru nadanego przez słońce ten produkt sprawi, że będziecie wyglądać jak po kilku dniach nad morzem. (coś dla mnie :D)

Evree super slim cukrowo-solny peeling do ciała, cena ok. 16 zł
Peeling to podstawa jędrnej, dobrze nawilżonej skóry. Nie bójcie się peelingować opalonej skóry: jeśli to nie jest opalenizna „ z tubki” to nie zejdzie, przeciwnie, na świeżej, dobrze nawilżonej skórze będzie się prezentować jeszcze lepiej!

lipca 16, 2018 No komentarze

Powinnam chyba zacząć od dzień dobry. Przychodzę do Was dzisiaj z dość nietypowym (i bardzo długim) postem (właściwie pierwszą jego częścią), a na pewno bardzo osobistym i "napchanym" przemyśleniami, które - mam nadzieję - zostaną zrozumiane, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że duża część z naszych czytelniczek to mamy. Napisałam ten post bardzo dawno temu i ilekroć przychodzi mi zajrzeć do wersji roboczych zastanawiam się, czy to dobry moment... aż w końcu stwierdzam, że dobry moment nie istnieje, a ja chcę się z Wami podzielić pewnym, hm, spostrzeżeniem.

Być może stereotyp dotyczący kobiet jako kur domowych* minął, niemniej jednak z pewnością nie bezpowrotnie i wciąż w pewnych kręgach żyje przekonanie, że kobieta została stworzona do roli matki i żony - w związku z czym wszelkiego rodzaju chęci kształcenia się czy rozwijania w kwestii zawodowej powinna, o ile nie porzucić, to odsunąć na dalszy plan i skupić się na domu i rodzinie. Zakładam, że każda z nas choć raz w życiu usłyszała choć jeden komentarz sugerujący, że w kimś z naszego - bliższego lub dalszego - otoczenie to przekonanie nie umarło.

Dla przykładu: ja miałam takiego sąsiada. W moim okresie maturalnym chwalił się wynikami (rok starszego ode mnie) wnuka w nauce, przepełniony dumą ze studiującego na UJ-cie 20-latka. Jednocześnie dobitnie próbował zasugerować mi, że kobiecie potrzebny jest chłop, nie matura. O ile w przypadku starszego pana ten pogląd nie wydaje się tak absurdalny (choć jego córka robi karierę i czasu na rodzinę nigdy nie miała zbyt dużo), tak sama znam co najmniej dwóch mniej-więcej swoich równolatków z podobnym przekonaniem.

W tamtym okresie pośmiałam się razem z nim radośnie i puściłam tę uwagę mimo uszu, bo choćbym chciała się z tym nawet zgodzić, to dziewiętnaście lat to nie był odpowiedni moment na świadome planowanie zakładania rodziny już teraz. Choć znam kilka dziewczyn, które (nie)świadomie zostały w tym okresie mamami i niczego im nie ujmuję, bo sprawdzają się w tej roli.

Rzecz w tym, że nie każda kobieta chce być mamą. I również w tym, że do tego nie zawsze się dorasta. Większość nastolatek reagujących na dzieci z, powiedzmy, obrzydzeniem słyszy: dorośniesz, jeszcze Ci się odmieni, kiedyś zmienisz zdanie. Załóżmy, że zgodzę się, że w większości przypadków faktycznie tak jest. Kiedy minie okres szumnego przeżywania codzienności przychodzi moment stabilizacji, gdzie o ile nawet nie zakłada się (od razu) rodziny, tak przestają ludzi bawić imprezy sześć razy w tygodniu i umieranie siódmego dnia, bo przecież kiedyś trzeba wytrzeźwieć czy, jeśli ktoś nie pije, po prostu odpocząć. I sądzę, że do tego etapu też każdy z nas ma prawo, bo kiedyś wyszumieć się trzeba. Jedni przechodzą ten okres buntu głośniej, inni ciszej, jeszcze innym przesuwa się on nawet na okres trzydziestki. Znam też przypadki, kiedy w wieku (około) pięćdziesięciu lat kobieta poczuła, że dzieci nie płaczą, mąż nie zrzędzi, przyjaciółki są na podobny etapie, i zaczęła się bawić dopiero wtedy. Nikogo nie zaniedbuje, stać ją na sześć urlopów w roku... Czy jest dobry czas na tę (przeważnie) nastoletnią szumność? Przypisuje się ją okresowi lat -nastu, ale myślę, że to nie jest kwestia wieku a bardziej potrzeb, jakie się w nas rodzą.


Może z macierzyństwem jest podobnie. Ja fanką dzieci bardzo długo nie byłam. Mniej więcej do momentu, kiedy mój facet postanowił, że chce zostać ojcem, już teraz, i zaczęliśmy się o to kłócić, aż w końcu doprowadziło nas to do rozdroża, na którym obraliśmy oddzielne kierunki. On adoptował dziecko swojej aktualnej żony, później przyszedł na świat ich syn. Ja mam pracę i przekonanie, że do mojego etapu macierzyństwa, gdyby miał on kiedyś nastąpić, droga jest jeszcze daleka. Koleżanek z podobnym przekonaniem mam niewiele, znajomych - całkiem sporo. Jedną, która podjęła najbardziej świadomą z możliwych mi do wyobrażania decyzji, że dzieci mieć nie będzie. W wieku jest takim, że jestem skłonna uwierzyć, że jej się już nie odmieni. Choć nie lubię mówić "nigdy". Tyle, że różnica między nami jest spora i dość wyraźna - ona nie tyle stroni od obecności dzieci, co zwyczajnie omija je szerokim łukiem; a ja naprawdę je lubię.

Miałam w swoim życiu taki okres bycia opiekunką (o którym pisałam tutaj), spędziłam ponad pół roku na placu zabaw z najcudowniejszą dziewczynką pod słońcem, ucząc się mówić, bawić z dziećmi, śpiewając piosenki, jeżdżąc na wycieczki, odkrywając w sobie kreatywność i ciepło, o którym nie miałam pojęcia, że istnieje. Bo tak działają dzieci - nie tylko my, dorośli, je uczymy, ale również uczymy się od nich. I wydaje mi się, że tak naprawdę te małe stworzenia pokazują nam więcej niż my jesteśmy w stanie pokazać im. A na pewno biorąc pod uwagę siłę tych "rzeczy" - wrażliwości, umiejętności dostrzegania piękna w małych rzeczach, jawnej radości z pozornych głupot, potrzeby bliskości, rodzinnego ciepła, zatrzymania się w biegu... Nie będąc matką mogłabym wymieniać tak godzinami. Gdzie "nie będąc matką" to zwrot kluczowy, bo to Wam, Mamusie, przypisuje się dostrzeganie największej na świecie miłości w wyrazie twarzy Waszej śpiącej pociechy. Mnie do dziś rozczula wspomnienie spokojnego oddechu mojej chrześnicy, kiedy zasypiała przytulona po ogromnym płaczu trwającym pół wieczoru... i otwierające się co chwilę oczy, sprawdzające, czy ktoś jest obok. Byłam.

Ręka do góry, Kobiety, która z Was spotkała się komentarzem odnośnie tego, że: nadszedł czas na dziecko. Bo wiek już taki, bo związek długi, bo stabilizacja finansowa, bo rodzice w wieku "na wnuki", bo... (wstaw dowolne z miliona przykładów) Ile z Was musiało tłumaczyć, że to jeszcze nie ten moment, nie chcąc wymyślać zbyt wielu argumentów i często, dla świętego spokoju bycia nie-zasypanym kolejnymi pytaniami, nie chcąc przedstawiać prawdziwych powodów. Coraz częściej słyszę ostatnio z ust ciężarnych kobiet jak wielkim faux pas jest pytanie młodych małżeństw/długoletnich związków kiedy przyjdzie potomstwo. A liczba tych ciężarnych tuż obok rośnie jakby z tygodnia na tydzień. Niestety, żyjemy w smutnych czasach, gdzie wiele par ma problem z zajściem w ciąże, wiele przez długie lata stara się i modli o dziecko, a wiele jest tak niestabilnych życiowo, że mimo ogromnych chęci powiększenia rodziny, decyzję o nim odkłada coraz dalej, i dalej... Niestabilnych - z sytuacją mieszkaniową, z pracą, a co za tym idzie, finansami. Być może są związki, w których kobieta o dziecku marzy, a mąż mówi "jeszcze nie teraz". A może odwrotnie. Zakładam też, że każdy z nas ma swoją listę priorytetów i jestem pewna, że każdy ma do niej prawo. Rodzina na tej liście może zajmować tak samo pierwsze jak i ostatnie miejsce, a nikt poza nami i naszym parterem nie ma prawda do negowania kolejności naszych celów i marzeń... 

Czy w ogóle istnieje dobry czas na dziecko?


* szeroko pojętych; być może nieco nadużywam pojęcia 

źródło zdjęć: grafika google
lipca 11, 2018 No komentarze
Cześć!
Dziś przychodzę z przepisami na domowe maski dla włosów. Moje włosy ostatnio przeszły małe tornado... Nie pytajcie. I teraz ratuje jak się tylko da. Przeszperałam fora internetowe, strony internetowe oraz grupy dzięki czemu mam kilka swoich sprawdzonych mieszanek z którymi podzielę się z Wami.
Wszystko zależy od stanu naszych włosów. Dlatego dowolnie możemy modyfikować składniki naszej mieszanki. Ale pamiętamy by nie przesadzić! Możemy uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. Papkę nakładamy na głowę i owijamy folią, na którą zakładamy ręcznik. W ten sposób włosy będą ciepłe, a składniki lepiej się wchłoną. Papkę trzymamy na włosach od 15 minut do godziny. Każdą maskę należy dokładnie spłukać ciepłą wodą, a potem dwukrotnie umyć włosy delikatnym szamponem. Stosujemy 1-2 razy w tygodniu, a czasem raz na miesiąc.

Tradycyjna maska na zniszczone włosy (maska proteinowa, dobrze nabłyszcza i wygładza włosy) :
1 żółtko, 4 łyzki oliwy, soku z ¼ cytryny

Na suche włosy - maska majonezowa.
 Zmiksuj 1 żółtko, 4 łyżki oleju rzepakowego i parę kropel z cytryny aż uzyskasz majonez.

Na łamliwe włosy - proteinowa maseczka jogurtowa.
 Przez 15 minut, na średnim ogniu, w pół szklanki wody ugotuj ziarna lnu. W ten sposób otrzymasz żel lniany. Przecedź go i ostudź. Wymieszaj z 3 łyżkami jogurtu naturalnego i łyżką miodu.

Maska na szybko, która robię najczęściej.
Pół szklanki oliwy z oliwek, 5 łyżek miodu, żółtko. Nakładam ją na 15 minut przed myciem włosów.
Jestem ciekawa czy zaglądacie do lodówki po produkty do włosów czy korzystacie tylko z gotowych produktów? Może macie swoje sprawdzone przepisy? Chętnie przetestuję nowe!

lipca 05, 2018 No komentarze
Newer Posts
Older Posts


Jesteśmy tu dwie, na pozór skrajnie różne. W pewnym momencie postanowiłyśmy połączyć te dwa odmienne spojrzenia na życie i stworzyć miejsce, w którym będziemy mogły podzielić się myślami z kobietami na różnym etapie ich życia. Jeśli jesteś ciekaw jak to się zaczęło, zapraszamy do zakładki O nas u góry bloga.


Follow Us

Etykiety

  • LIFESTYLE
  • DZIECKO
  • BEAUTY / FASHION
  • BOOKS / MOVIES
Tekst i zdjęcia, jeśli nie podpisano inaczej, są naszą własnością. Nie wyrażamy zgody na kopiowanie i udostępnianie.

recent posts

Blog Archive

  • ►  2019 (5)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ▼  2018 (64)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (7)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (7)
    • ▼  lipca (5)
      • Flo - aplikacja dla każdej kobiety.
      • Czas na dziecko - część II
      • Jak zachować na dłużej opaleniznę?
      • Czas na dziecko - część I
      • Domowe maski na włosy
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2017 (1)
    • ►  lutego (1)
FOLLOW US @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates