Pasja teatru

by - września 10, 2018



Kiedyś Wam chyba wspomniałam, że moja praca zawodowa jest związana z organizacją pewnego rodzaju wydarzeń kulturalnych, co daje mi niekiedy możliwość brania udziału w przedsięwzięciach, do których sama z siebie często "bym się nie zebrała". O próbowaniu nowych rzeczy i wychodzeniu poza pewne ramy wspomniałam Wam kiedyś przy okazji Kolorów Polski organizowanych przez Filharmonię Łódzką, a tym razem trochę inaczej - o teatrze. 

Bynajmniej nie chodzi mi o to, że sama nie wybrałabym teatru jako sposobu na spędzenie wolnego dnia, nie w tym rzecz. Problem z tą formą sztuki jest taki, że... jest droga. Bądź co bądź mówi się, że każdy rodzaj obcowania ze sztuką jest drogi, ale przyznacie mi pewnie rację, że teatr jest specyficzny. O ile zrezygnowałam już kilkukrotnie z koncertów z powodów finansowych, ponieważ ceny przekraczały moje możliwości, o tyle z teatrem na szczęście aż tak nie jest, ale niejednokrotnie wybieramy inną formę rozrywki, bo np. w kinie mamy dwa bilety w cenie jednego. Poszukałam sobie w sieci kilku danych liczbowych i nie wiem czy wiecie, ale w ubiegłym roku teatr odwiedziło 14,6 mln widzów. Pamietam jak w jednym z wydań programu telewizji śniadaniowej była rozmowa z reżyserem Listów do M. 3, który wróżył (i wywróżył) do świąt 3 mln odsłon, w nieco ponad miesiąc. Botoks przez dwa weekendy zobaczyło 1,5 mln. Kwestia sporna czy to sa dobre filmy, ale to zawsze budzi dyskusje. Ba! Bardzo słusznie, że budzi. 


Z teatrem jest jeszcze jeden problem, który zauważyłam choćby w ubiegłym tygodniu na pewnym blogu recenzenckim - utrudniony dostęp ze względu na miejsce zamieszkania. I tutaj wrócę do początku - do swojego zawodowego udziału w pewnych wydarzeniach i tego, że dobre spektakle odbywają się w starych magazynach przy udziale grup amatorskich, które powstały z inicjatywy mieszkańców danych społeczności i które funkcjonują tylko dlatego, że ludzie mają pasję. Czerpią fundusze z urzędów, szkół czy ośrodków kultury i jedyne na co ich stać to podstawowe materiały scenograficzne, a pozostałych po prostu szukają wśród znajomych. A przedstawienia są często darmowe lub jedynie za symboliczną opłatą.

Oczywiście, że poziom nie będzie ten sam. Może będzie trochę zimniej niż w teatrze, trochę mniej wygodnie, trochę ciemniej, gorsza akustyka. Ale hej! Niekoniecznie! Przede wszystkim różnica jest taka, że siedząc blisko wśród ludzi, którzy mają z tego tylko satysfakcję, widzisz na ich twarzach nie tyle profesjonalizm (choć też, bo podchodzą do tego całkiem poważnie), ale zaangażowanie i pasję. Poświęcają mnóstwo wolnego czasu na przygotowanie spektakli, których w sezonie wystawiają zaledwie kilka, ale wychodzą naprzeciw i zachwycają, zbierając owacje na stojąco. 

Chcę Wam poprzez to powiedzieć, że obcowanie ze sztuką jest możliwe nawet w małych miejscowościach, za niewielkie fundusze, a często nawet tuż obok domu. I jestem pewna, że jeśli dobrze poszukać, niemal w każdym miejscu (lub w pobliżu każdego) znajdą się pasjonaci, którzy robią to, choć nie są powszechnie znani. A robią dlatego, że uważają, że współtworzenie sztuki z publicznością, którą niekiedy stanowi zaledwie kilkanaście osób, jest warte każdej spędzonej na tych przygotowaniach chwili. 

I powiem Wam jeszcze jedno - jeśli naprawdę chcecie wyjść ze swoją pasją naprzeciw, to nie ma przeszkód ku temu, by po prostu to zrobić. Bardzo rzadko widzę tyle samozaparcia w drodze do celu co na twarzy instruktorki teatru, który "pchnął mnie" do tego tekstu i życzę Wam, byście mieli w sobie tyle siły, by przeć do przodu bez względu na to, ile razy po drodze usłyszycie "nie" i ilu ludzi powie Wam, że się nie da. Wierzcie mi, że wszystko się da. 




źródło zdjęć: google

You May Also Like

0 komentarze