Jak wybrać imię dla dziecka?

by - maja 05, 2018


Cześć, skoro dziś o imionach, to jestem Kasia. Wypadałoby się na początku przecież przedstawić. Ta gorsza w pisaniu, więc wybaczcie.
Jak to z tymi imionami bywa? Pewnie większość z Was ma swoje ulubione. Nie raz pewnie powtarzacie, że Wasza córka to będzie Klara a syn Ignacy. A co w momencie, gdy dowiadujecie się, że spodziewacie się maluszka? Nadal się tego trzymacie ? Powiem Wam szczerze, że razem z moim mężem marzyliśmy o Kubusiu. Tego imienia byliśmy pewni od zawsze tak naprawdę. Nawet, wtedy kiedy nie przeszło nam przez myśl bycie rodzicem. Bo Kuba to fajny, pomocny, uczciwy chłopak. A imię też fajne, najwyżej będą się czepiać czemu nie Jakub. Czemu właśnie Kuba a nie Jakub? Później pomyślałam sobie: a może kiedyś mi powie, że skoro imiona rodziców i nazwisko zaczynają się na K, to dlaczego w przypadku mojego imienia stało się inaczej? Taaak, to tylko i wyłącznie moja fanaberia. Większość ludzi przewraca oczami, a inni mówią ,,O, jak fajnie!".  Trzymając się teorii literki ,,K" trzeba było znaleźć imię dla dziewczynki, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały. Kornelia? Nie, wolę je przez C, poza tym chcę polskie. Klaudia? Jakoś nie lubię dziewczyn o tym imieniu. Lista imion żeńskich na tą literkę jest dość uboga. Na co mój Krzysztof wymyślił sobie Karolinę. Żebyście widzieli moją minę wtedy. Nie lubię tego imienia i koniec kropka! Temat ucichł. Aż do momentu, kiedy dowiedziałam się, że spodziewamy się córki pod koniec szóstego miesiąca. Co prawda od początku ciąży czułam, że to właśnie dziewczynka, ale nadzieja zawsze była na chłopca. Zaczęłam wtedy myśleć nad Klaudią. Długo wierzyłam w to imię. Dopóki ów tata nie zaczął mówić do brzuszka „Co robi Karolcia?” I tak codziennie oswajałam się z tym imieniem... Gdy malutka się urodziła i ją dostałam, byłam pewna w stu procentach, że to Karolina. Wystarczyło na nią spojrzeć i po prostu to imię do niej pasowało. Uwierzcie, że teraz jako dwulatka utwierdza nas w tym coraz to mocniej. Jak jest niegrzeczna zawsze wołamy ,,Karolina!", na co dzień to jednak Karola.
A jak było z drugą ciążą? W 13 tygodniu ciąży lekarz prowadzący powiedział, że widzi jakby chłopak, ale czy w 30 tygodniu się potwierdzi to nie wiadomo. Pamiętam jak dziś! Jak szłam z wizyty ucieszona do męża i córki, by powiedzieć, że wszystko jest dobrze i bardzo możliwe, że będzie nasz upragniony Kubuś. Jednak w 30 tygodniu okazało się, że jajniki góra i kolejna mała kobietka rośnie w moim brzuszku. I tu powstał problem. Ustało na Kindze. Gdzieś do 36 tygodnia była Kinga, której nie byłam wcale pewna. Spytałam męża o Karinę, przecież tak lubię te imię. Pamiętam jak w podstawówce marzyłam by się tak nazywać. Spodobało się. Rodzina do tej pory gada nam, że jesteśmy nienormalni z tymi imionami. Nie dość, że takie same to jeszcze jakieś cygańskie.. Ech, gadanie. Najważniejsze, że nam się podoba. Mam nadzieję, że dziewczyną również i nie będą miały nigdy z tego powodu przykrości.
Tak, mylą się nam dziewczyny, ale to chyba bardziej kwestia przyzwyczajenia a nie podobnych imion. Do Kariny mówię na razie Miniu. Nie wiem skąd mi się to wzięło, szczerze mówiąc. ;) Bardzo często za to słyszę od obcych ludzi, że pierwszy raz słyszą to imię i jest piękne, bo jest. A dziewczyny są podobne chociaż pod tym względem do siebie.
W ten sposób przekonałam się do imienia, którego nigdy nie lubiłam - Karolina. A stał się moją codziennością. Za to druga córka spełniła moje skryte marzenie o imieniu Karina.
Ja swoje imię zawsze lubiłam w wersji Kasi po prostu. Nienawidziłam, gdy ktoś do mnie mówił Kaśka. Teraz już do tego podchodzę na luzie. Katarzyną jestem oficjalnie, może i na starość.
A jak to u Was z imionami jest? Lubicie swoje? A może mieliście problem przy wyborze dla swojego dziecka?
ALL MÓWI

Śmiech mnie ogarnia ilekroć widzę w sieci te memy o treści "człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielu ludzi nienawidzi, dopóki nie musi wybrać imienia dla dziecka". Ale coś w tym jest.
Kobiety tak mają, z reguły, że nawet nie mając dziecka w drodze - ba! czasem nawet nie wiedząc czy chcą je rodzić - snują w głowie pewne plany dotyczące imion potomków, tak więc i ja - jako ta kobieta właśnie - jakieś swoje typy miałam. Większość z nich dziś już mi się nie podoba, ale to nawet nie w tym rzecz. W tym natomiast, że do kilku się zraziłam. I miałam taką koleżankę, nazwijmy ją X (zakładam, że trochę tych koleżanek X tu będzie), która przez bite osiem miesięcy mówiła do brzucha imieniem Y, a na dwa tygodnie przed planowaną datą porodu znienawidzona znajoma z czasów szkolnych dała to imię córce i piorun bombki strzelił, Y została Z, nie było dyskusji. Może to nawet trochę zabawne, ale każda z nas ma takie imię, do którego czuje wyjątkową niechęć i ono najczęściej wiążę się z jakąś osobą.
Więc kiedy moja druga koleżanka wczoraj się śmiała, że będę bawić Artura jako ciotka (choć Artura jeszcze w planach nie ma) to stwierdziłam, że Artura to na pewno nie. "Albo Laurę", dodała za chwilę i uznałam, że okej, Laurę mogę czasem bawić
źródło zdjęć : google, nasze prywatne. 

You May Also Like

0 komentarze